Z tym że nie powinno się tego odbierać w ten sposób, że płyty japońskie są nadzwyczajne - są nagrane NORMALNIE, tak jak powinny (i tak jak inne stare wydania jeszcze z lat osiemdziesiątych) natomiast to co my możemy kupować u nas w sklepach jest całkowicie zniszczone. Ale ponieważ te celowo zniszczone nagrania są dla nas punktem odniesienia, więc płyty japońskie traktujemy jako wybitne... Należy to tak interpretować, dlatego że istnieją przecież wydania „audiofilskie”, w których zabiegi masteringowe mają na celu podniesienie jakości dźwięku (co zresztą wychodzi dopiero przy głośnym odsłuchu).
W zabiegach oznaczanych „remastered” na płytach najbardziej oczywiste jest ogólne podniesienie głośności – co widać poniżej:
„Give In To Me” z płyty „Dangerous” – płyta japońska:
to samo na płycie “Special Edition” z MM.
Jednak podniesienie poziomu nagrania skutkuje obcinaniem najsilniejszych sygnałów na basie, co powoduje, że w tym momencie z dźwięku znikają wszystkie szczegóły (czyli pozostałe dźwięki), i słychać tylko brzęczący bas:
wygląda to tak:
SONY BMG
SONY Japan
Oprócz tego podgłaśnia się dźwięki ciche by było je lepiej słychać przy cichym słuchaniu, natomiast tłumi głośne – by nie zagłuszały reszty.
Poniżej - zwiekszono m.in. poziom szczegółów w stosunku do oryginału:
SONY Japan
I efekt końcowy ma wyglądać tak: płyta ma grać bez przerwy na jednakowym poziomie głośności; tak by cały czas było coś słychać; każde zróżnicowanie dźwięków ma być zrównane. Gdy słuchamy takich płyt po cichu – faktycznie słychać wszystko – ale gdy puści się głośno – dźwięki zlewają się razem, powstaje jeden ryk. Nie da się tego słuchać. I tu tkwi różnica – poniższa, japońska wersja „Dangerous” dopiero przy głośnym słuchaniu pokazuje wszystkie szczegóły.
* Niestety smutna wiadomość dla posiadaczy japońskiego wydania mini-LP albumu "Dangerous" - sposób zapisu jest taki sam jak w wydaniach europejskich - tak samo zepsuty...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz